Jak informuje Dziennik”, według rządowych szacunków ponad 60 proc. właścicieli budynków zniszczonych podczas tegorocznych klęsk żywiołowych nie posiadało chroniącego przed ich skutkami ubezpieczenia. Gazeta sugeruje, że powodem takiej sytuacji było przekonanie przeciętnego Polaka, iż wydatek na polisę jest marnotrawstwem pieniędzy. „Dziennik” przytacza przykład rolników, z których blisko 20 proc. (wg danych KNF), nie posiada ubezpieczenia budynków gospodarskich, mimo obowiązku ich zawarcia, nałożonego ustawowo. Z kolei według nieoficjalnych szacunków, ochroną ubezpieczeniową może nie być objęta nawet połowa gospodarstw w naszym kraju.
Andrzej Maciążek, członek zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń mówi, że wielu osób nie stać na płacenie składek. Według gazety, istnieje także inny powód, dla którego Polacy nie chcą wydawać pieniędzy na ubezpieczenia: przekonanie, że nic złego nie może im się stać. „Dziennik” cytuje sołtysa Balcerzowic pod Strzelcami Opolskimi, Teresę Ćwieląg, która mówi, że jej wieś zawsze omijały katastrofy, a po katastrofie, która dotknęła miejscowość, każdy żałuje, że nie odkładał 20 zł miesięcznie. Dla zamieszkujących Balcerzowice 50 rodzin, burze i huragany z 15 i 16 sierpnia tego roku oznaczały utratę dorobku całego życia. Zaledwie kilka gospodarstw było ubezpieczonych.
„Dziennik” pisze, że nawet w miejscowościach dotkniętych skutkami katastrof w latach wcześniejszych mieszkańcy nadal nie chcą się ubezpieczać. Podaje przykład Blachowni w pow. Częstochowskim, gdzie w 2007 r. szalało tornado. Także w tym roku trąba powietrzna uszkodziła w tej miejscowości ponad 100 budynków mieszkalnych i gospodarczych. Małgorzata Patyk, kierownik miejscowego OPS, twierdzi, że ponad 60 proc. mieszkańców nadal nie miało wykupionego ubezpieczenia.
W rozmowie z gazetą kwestię tę starał się wyjaśnić Marek Bugała, działający na tamtym terenie pośrednik ubezpieczeniowy. Według niego zainteresowanie wykupieniem ubezpieczenia nie zwiększyło się w istotnym stopniu. Bugała twierdzi, że polisy nabywają w głównej mierze osoby, które wybudowały nowe domy lub korzystają z dopłat UE. W opinii pośrednika, skutki trąby powietrznej z 2007 roku zasygnalizowały mieszkańcom, że nie warto się ubezpieczać. Dlaczego? Osoby nieubezpieczone otrzymały szybko pomoc od rządu, zaś na odszkodowanie od zakładu ubezpieczeń trzeba było długo czekać. Gazeta przypomina, że również w tym roku rządowa pomoc w wysokości 50 mln zł zostanie rozdzielona pomiędzy wszystkich, bez względu na to, czy byli ubezpieczeni, czy też nie.
„Dziennik” pisze, że zdaniem ekspertów, ludzie nie wyciągnęli wniosków nawet z wielkiej powodzi w 1997 roku. Andrzej Maciążek mówi, że w latach po powodzi nie było zmian w statystykach, które świadczyłyby o wzroście składek majątkowych. Zdaniem Maciążka, wygląda na to, że nawet klęka żywiołowa nie zmieniła mentalności Polaków.
Podobną opinię mają eksperci z PZU SA. Michał Witkowski, rzecznik największego polskiego towarzystwa, mówi, że nie notuje ono widocznego wzrostu zainteresowania ubezpieczeniami mieszkań, domów, także gdy przewidywane jest zagrożenie powodziami czy huraganami. Witkowski zauważa, że mimo tego, iż coraz częściej przez nasz kraj przechodzą burze, huragany i powodzie, Polacy kupują znacznie mniej ubezpieczeń od skutków takich zdarzeń, niż mieszkańcy Europy Zachodniej.
(źródło: „Dziennik” z 28.08.08 r., autor artykułu: Klara Klinger)