Zdarza się, że narzekamy na opieszałość czy niefrasobliwość pracowników działów likwidacji szkód w towarzystwach ubezpieczeniowych. I często nie bez powodu. Jednak, czy klienci zgłaszający szkody zawsze zachowują się logicznie?. Raczej można w to wątpić, zwłaszcza po lekturze niektórych opisów zdarzeń, głównie dotyczących wypadków na drodze. Oto kilka fragmentów nieco „zakręconych” tekstów:
"Wracając, trafiłem do nie swojego domu i wjechałem w drzewo, którego nie mam"
"Samochód odjechał i natknął się na naszego klienta, który wyleciał w powietrze, a jego głowa przebiła przednią szybę, poczym odturlała się ładnych parę kroków. Potem samochód przyspieszył i klientowi, który w cudowny sposób oprzytomniał, udało się przejść na drugą stronę ulicy"
"Samochód jadący przede mną uderzył w pieszego, ale on się podniósł i ja uderzyłem w niego drugi raz"
"Zatrzymałem się na poboczu drogi, bo spod maski wydobywał się dym. Zorientowałem się, że moje auto się pali, więc wyciągnąłem mojego psa i zacząłem gasić go kocem"
”Byłem przekonany, że temu staruszkowi nie uda się przebiec na drugą stronę, kiedy w niego uderzyłem."
”Myślałem, że szyba jest opuszczona. Okazało się jednak, że jest zupełnie inaczej, gdy wsadziłem w nią głowę”
”Mój samochód był zaparkowany zgodnie z prawem. No i wtedy uderzył w auto stojące z tyłu"
"Powiedziałem policji, że nic mi nie jest, ale kiedy zdjąłem czapkę, zauważyłem, że mam pękniętą czaszkę"
"Zmieniłem pasy, spojrzałem na moją teściową, no i przejechałem przez barierki"