Zaniżanie wypłat za naprawy powypadkowe oraz nieprzestrzeganie terminów płatności zarzucają towarzystwom ubezpieczeniowym właściciele rzemieślniczych warsztatów samochodowych.
Podczas wtorkowego spotkania rzemieślników branży motoryzacyjnej w katowickiej Izbie Rzemieślniczej oraz Małej i Średniej Przedsiębiorczości (IRMiŚP) ich przedstawiciele wskazywali m.in. na brak zmian prawnych, które pozwoliłyby na uregulowanie tego stanu rzeczy oraz pogarszające się relacje właścicieli warsztatów z ubezpieczycielami.
– Proponujemy m.in. wprowadzenie do systemu ubezpieczeń komunikacyjnych instytucji rzeczoznawcy niezależnego – na wzór rozwiązania niemieckiego. Taki sposób wyceny szkód szedłby innym torem niż obecnie – rozwiązując jednocześnie inne problemy, np. związane z wyceną czasu pracy mechaników – wskazał dyrektor IRMiŚP Michał Wójcik.
Jak wyjaśnił, w ub. roku, jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu, na etapie prac w komisji znalazł się projekt zmiany ustawy o działalności ubezpieczeniowej zakładający, że poszkodowani klienci towarzystw ubezpieczeniowych mogliby przyjmować odszkodowanie w gotówce lub naprawiać samochód wyłącznie w warsztacie wystawiającym faktury VAT.
Zniknęłaby wówczas możliwość rozliczania się poszkodowanych na podstawie kosztorysów – jak się okazuje, kłopotliwa również dla samych rzemieślników. Ich zdaniem, część kierowców pobiera w ten sposób wysokie odszkodowania, ale szkody likwiduje jak najtaniej, w zakładach z szarej strefy lub naprawia tylko część szkód, by zarobić na ubezpieczeniu.
Przeciw takiemu rozwiązaniu zaprotestowało jednak poprzednie kierownictwu resortu finansów, które zapowiedziało kompleksowe uregulowanie sprawy jesienią ub. roku. We wtorek Wójcik zapowiedział, że koncepcja wprowadzenia niezależnych rzeczoznawców zostanie w najbliższym czasie przesłana m.in. kierownictwu klubów poselskich PO i PSL.
– Tymczasem my mamy coraz większe problemy z rozliczaniem napraw. To nie tylko opóźnienia w płatnościach, ale też braki i błędy w komunikacji z firmami ubezpieczeniowymi w tak podstawowych kwestiach jak opisy uszkodzeń – podkreślił szef działającej przy IRMiŚP Komisji Branżowej Rzemiosł Motoryzacyjnych Józef Starczała.
Jak wyjaśnił, on sam, podobnie jak wielu znanych mu właścicieli warsztatów, w co najmniej kilkudziesięciu przypadkach odzyskiwał już od ubezpieczycieli wkładane w naprawy samochodów pieniądze na drodze sądowej. Według Wójcika, przed sądami ubezpieczyciele przegrywają w blisko 100 proc. spraw tego typu.
– Prowadzę zakład od 30 lat i od dobrych kilku sytuacja pogarsza się. Był czas, kiedy ubezpieczyciele działający na rynku od dawna traktowali nas inaczej niż nowe firmy, ale teraz to już wszystko się zatarło. Wielu właścicieli, którzy zaryzykowali inwestując w naprawy samochodów zbyt wiele gotówki, poplajtowało – wskazał Starczała.
Sytuację niewielkich zakładów współpracujących z firmami ubezpieczeniowymi pogarsza też – zdaniem ich właścicieli – polityka firm, które narzucają im wspomniane przez Wójcika zaniżone kalkulacje wykonywania napraw. Jeśli warsztat jej nie przyjmie, nie będzie mógł likwidować szkód z ubezpieczenia.