1 marca Europejski Trybunał Sprawiedliwości zdecydował, że od 21 grudnia 2012 r. nie będzie możliwe różnicowanie składek ubezpieczeniowych ze względu na płeć klientów. Decyzja trybunału wywołała protesty ubezpieczycieli, reasekuratorów, brokerów oraz organizacji samorządowych ze Starego Kontynentu, w tym m.in. Polskiej Izby Ubezpieczeń.
W opinii PIU, decyzja ETS narusza stosowaną w ubezpieczeniach od wielu lat naczelną zasadę kalkulowania ryzyka w oparciu o wszelkie istotne z punktu widzenia ubezpieczeniowego informacje. Izba podkreśliła, że „wbrew uzasadnieniu wyroku ETS, różnicowanie stawek ubezpieczeniowych ze względu na płeć nie jest aktem dyskryminacji, a jedynie wyrazem troski ubezpieczycieli o jak najlepszą ocenę ryzyka, co pozwala oferować produkty dostosowane w możliwie najlepszy sposób do potrzeb klientów. Ubezpieczyciele różnicują bowiem stawki wyłącznie wtedy, gdy wyliczenia aktuarialne w sposób niezbity dowodzą zależności zdarzenia ubezpieczeniowego od płci lub innych cech.”
W ocenie Izby wyrok Trybunału pozbawia klientów możliwości nabycia produktów ubezpieczeniowych, „w których ryzyko (i cena) jest skrojone dokładnie według potrzeb klienta.” Jako przykład samorząd ubezpieczycieli podaje ubezpieczenia komunikacyjne, gdzie kierowcy kobiety płacą niższe składki ze względu na mniej szkodową jazdę.
PIU ocenia, że istnieje realne zagrożenie, iż wyrok ETS spowoduje w Polsce wzrost średnich stawek we wszystkich liniach biznesowych, w których stosowane było kryterium płci. Oprócz ubezpieczeń komunikacyjnych, dotyczyć to będzie także indywidualnych ubezpieczeń na życie.
Według oficjalnego stanowiska Europejskiego Stowarzyszenia Ubezpieczycieli CEA, płeć jest potwierdzonym statystycznie czynnikiem wpływającym na ryzyko ubezpieczeniowe, a decyzja ETS będzie mieć znaczący wpływ na wzrost cen ubezpieczeń w całej Europie.
Z Wielkiej Brytanii napłynęły już sygnały, że decyzja Trybunału może zmusić tamtejszą branżę ubezpieczeniową do pozyskania 936 mln funtów, by zabezpieczyć się przed „nową niepewnością” na rynku. Zespół ekspertów argumentuje, że koszt ten zostanie przeniesiony na konsumentów, a co za tym idzie, zamiast wyrównać koszta ubezpieczeniowe dla mężczyzn i kobiet, dyrektywa doprowadzi do ogólnego wzrostu kosztów po stronie konsumentów traktowanych jako całość. Będzie też mieć niekorzystny wpływ na pewne zróżnicowane produkty ubezpieczeniowe i emerytalne, w tym ubezpieczenia komunikacyjne, zdrowotne, na życie i rentowe. Dyrektor zespołu badawczego Open Europe, Stephen Booth powiedział: – Jest to doskonała ilustracja tego, jak przyznanie większych kompetencji nieodpowiedzialnym sędziom unijnym prowadzi nie tylko do demokratyzacji kosztów, ale też generuje ogromne koszta dla indywidualnych konsumentów i całej brytyjskiej gospodarki.
Nowe zasady obliczania składek nie będą dotyczyły umów zawartych przed 21 grudnia 2012 roku.
www.gu.com.pl