Z roku na rok zwiększa się liczba osób, które samodzielnie organizują swoje wyjazdy. Takie podróże wymagają lepszego przygotowania, bowiem w pobliżu nie będzie rezydenta, opiekuna czy lekarza. A wydarzyć się może się wiele. Turysta wyjeżdżający za granicę na własną rękę musi więc zadbać o wszystkie szczegóły, które przy wyjazdach zorganizowanych bierze na siebie biuro podróży. Oprócz podręcznej apteczki kluczowa jest tu polisa ubezpieczeniowa. – podkreślają eksperci Europejskich.
Problem jest mniejszy, jeśli wakacje spędzamy w Europie. W oddziale NFZ możemy otrzymać Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ), która jest bezpłatna i zapewnia dostęp do usług opieki medycznej w 27 państwach UE oraz w Islandii, Liechtensteinie, Norwegii i Szwajcarii. Daje ona prawo do uzyskania takich samych usług medycznych jakie przysługują mieszkańcom danego kraju. Podróżując bez karty, nadal mamy prawo do równego traktowania, lecz musimy skontaktować się z naszym ubezpieczycielem w kraju i poprosić o przesłanie tymczasowego zaświadczenia. To może być uciążliwe i nie zawsze łatwe. Co więcej, karta nie pokrywa kosztów repatriacji.
Jeśli jednak planujemy dalsze wojaże, nie mamy żadnej opieki. Możemy albo liczyć na łut szczęścia, albo nie kusić losu i samodzielnie się ubezpieczyć. Jak mówi Beata Kalitowska, dyrektor zarządzająca Europejskich (ERV Oddział w Polsce), obawy, że koszty ubezpieczenia są wysokie są bezpodstawne. – Na rynku funkcjonuje wiele firm świadczących takie usługi. Mają one różne propozycje, jednak oferta jest szeroka i dobrze dopasowana do potrzeb, a nawet kieszeni turysty – dodaje dyrektor Europejskich.
Wszystkie mają centra alarmowe, które służą całodobową pomocą ubezpieczonym – kierują do najbliższych placówek medycznych i lekarzy. Przykładowo tygodniowe ubezpieczenie podstawowych kosztów leczenia i assistance, ubezpieczenie bagażu oraz ubezpieczenia następstw nieszczęśliwych wypadków to koszt od 50 do 80 zł. To niewiele i naprawdę się opłaca. Są kraje, gdzie tylko jedna wizyta u lekarza specjalisty to wydatek rzędu 300 dolarów amerykańskich. Tak na przykład jest w Izraelu – rachunek od pediatry czy dermatologa rzadko jest niższy.
Zatem ci, którzy myślą, że bez polisy w razie kłopotów zdrowotnych za granicą uzyskają bezpłatną pierwszą pomoc lekarską wykręcając telefoniczny numer alarmowy, są w błędzie. Pomoc zostanie udzielona, ale jednocześnie wystawiony zostanie rachunek.
– I może się tak zdarzyć, że pieniądze przeznaczone na zwiedzanie czy wynajem samochodu zostaną w przychodni. Warto zatem pomyśleć o ubezpieczeniu odpowiednio wcześniej, aby mieć czas porównać oferty kilku ubezpieczycieli i wybrać najlepiej dopasowaną do naszych potrzeb i sposobu wypoczynku – reasumuje Beata Kalitowska.
www.gu.com.pl