Do tej pory „Gazeta Ubezpieczeniowa” pisała ( nie ukrywając swojej dumy ) o rekordach, które niektóre towarzystwa ubezpieczeniowe ustanowiły w pierwszym półroczu 2007 roku. Tym razem będzie również o rekordzie, ale mało chwalebnym. W pierwszym półroczu tego roku liczba skarg na towarzystwa ubezpieczeniowe złożona do Rzecznika Ubezpieczonych osiągnęła nie notowany wcześniej poziom.
W pierwszych sześciu miesiącach bieżącego roku do Rzecznika Ubezpieczonych wpłynęło przeszło 3,3 tys. pisemnych skarg i niemal tysiąc zapytań drogą mailową. Zdecydowana większość problemów będących przedmiotem skarg dotyczy ubezpieczeń komunikacyjnych OC i AC – głównie o zaniżanie przez ubezpieczycieli odszkodowań należnych z tytułu tych ubezpieczeń. Towarzystwa korygują kwoty odszkodowań w różny sposób: kwestionują przedstawione przez klientów faktury za naprawę samochodów ( najczęstszy argument: można było to zrobić w tańszym warsztacie ), nie chcą też pokryć w całości kosztów holowania, wynajmu samochodu zastępczego czy parkingów depozytowych, na które odholowywane są auta po wypadku, itd.
Stałą tendencją, obserwowaną od kilku lat jest wzrost liczby skarg w ubezpieczeniach na życie. Jak tłumaczy Aleksander Daszewski, radca prawny z Biura Rzecznika Ubezpieczonych, osoby, które wykupiły polisy 15 lat temu, dzisiaj zaczynają dostawać pierwsze wypłaty. I okazuje się, że są one dużo niższe, niż się spodziewali.
Wśród firm, na które firmy narzekano najczęściej liderem jest PZU. Na usprawiedliwienie narodowego ubezpieczyciela można powiedzieć, że to efekt ilości klientów oraz tego, że na największych najczęściej skarżą się klienci. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę liczbę skarg, które trafiły do Rzecznika, w stosunku do pozycji ubezpieczyciela na rynku, niekorzystnie wypadają: Compensa, Generali, HDI Asekuracja, MTU Moje, Uniqa, Warta oraz lider w sprzedaży polis przez internet i telefon Link4.
Damian Ziąber z Link4 mówi, że jego firma ma kilkaset tysięcy klientów i nie da się uniknąć pewnych nieporozumień. Ziąbem dodaje, że w przypadku Link4 prawie połowa pism to zapytania dotyczące przepisów prawnych, a nie skargi.
Zapytany o los skarg trafiających do Rzecznika Ubezpieczonych, Aleksander Daszewski zapewnia, że wszystkie skargi są analizowane i jeśli istnieje cień podejrzenia, że naruszono interes konsumenta, dochodzi do interwencji. Polega ona na zwróceniu się do ubezpieczyciela o szczegółowe wyjaśnienie sprawy i ewentualnie zmianę stanowiska. Rzecznik reaguje średnio w 75 proc. spraw. W niemal 40 proc. towarzystwa zmieniają stanowisko na korzyść klienta. Nie brakuje jednak przykładów, w których Rzecznik po otrzymaniu wyjaśnień od ubezpieczyciela staje po jego stronie.
Daszewski wyjaśnia, że jeśli po interwencji Rzecznika towarzystwo nadal pozostaje przy swoim stanowisku, pojawia się sugestia, gdy są ku temu podstawy prawne, by poszkodowany rozważył wniesienie sprawy do sądu.
( źródło: „Gazeta Wyborcza” z 27.08.2007 r. )