Na początku listopada przed sądem w Warszawie odbędzie się kolejna rozprawa w sporze o kontrolę nad dawną firmą ubezpieczeniową FSO, działającą obecnie pod nazwą Polskie Towarzystwo Ubezpieczeniowe (PTU) – pisze „Gazeta Wyborcza”.
„GW” informuje, że walka FSO o odzyskanie kontroli nad ubezpieczycielem trwa już dość długo. Tym razem jednak firma dostała do ręki silny argument. Jest nią opinia biegłego sądowego, której wynika, że zapłata za akcje PTU od części inwestorów, którzy przejęli ubezpieczyciela została zawyżona.
Gazeta przypomina, że przed kilkoma laty PTU (wcześniej Daewoo Towarzystwo Ubezpieczeniowe) było jedną z największych firm ubezpieczeniowych w Polsce. Jednak bankructwo koreańskiego koncernu Daewoo (dawnego partnera FSO) wpędziło ubezpieczyciela w tarapaty, w efekcie czego w spółce wprowadzono zarząd komisaryczny. „Gazeta Wyborcza” podkreśla niecodzienną sytuację ubezpieczyciela: firma nie miała wystarczających formalnych kapitałów na spełnienie ówczesnych norm działalności ubezpieczeniowej, a jednocześnie była jedną z najbardziej rentownych firm ubezpieczeniowych w Polsce, z rezerwami ok. 100 mln zł gotówki.
Decyzją zarządu komisarycznego wiosną 2003 r. doszło do gruntownej reorganizacji firmy. Zarząd w jednej uchwale obniżył kapitał ubezpieczyciela ze 100 do 2 mln zł, a w kolejnej uchwale sprzedał nowe akcje PTU o wartości ok. 64 mln zł. nabywcami papierów były: konsorcjum zawiązane przez spółki holdingu chemicznego Ciech, Polskie Towarzystwo Reasekuracyjne oraz spółki Investa i Matrix.pl. „GW” zwraca uwagę, że dwie ostatnie firmy nie zapłaciły za akcje PTU gotówką, lecz akcjami spółki telekomunikacyjnej Pro Futuro. Walory te zostały wycenione na prawie 30 tys. zł za papier, łącznie – na ponad 19 mln zł.
Gazeta przypomina, że te zmiany spotkały się z protestem FSO, Powód? W ich efekcie nastąpiła redukcja udziałów żerańskiej firmy w firmie ubezpieczeniowej z 87,4 do 2,5 proc. Wątpliwości FSO budziła też przyjęta przez zarząd komisaryczny bardzo wysoka wycena akcji Pro Futuro, bo firma ta miała wielkie straty. Broniąc swoich racji FSO zwróciło się do sądu o uchylenie uchwał zarządu komisarycznego.
Sąd Okręgowy w Warszawie dwukrotnie oddalał pozew FSO, z kolei sąd apelacyjny uchylał wyroki i kierował sprawę do ponownego rozpoznania, uznając skargę żerańskiej firmy, że sąd pierwszej instancji nie rozpoznał istoty sprawy. W odpowiedzi na to zastrzeżenie sąd okręgowy zlecił w tym roku biegłemu sądowemu, aby wycenił, ile były warte akcje Pro Futuro w dniu transakcji z PTU wiosną 2003 r.
I właśnie wtedy FSO uzyskało potężny atut: według szacunków biegłego, jedna akcja Pro Futuro była wtedy warta 4863,5 zł, a nie 29 780 zł – jak wyliczono w wycenie zaakceptowanej przez zarząd komisaryczny. W konsekwencji wartość całego pakietu akcji Pro Futuro, za który Investa i Matrix kupiły akcje PTU, był wart ok. 3,1 mln zł. To sześć razy niższa kwota od tej, którą zaakceptował zarządca komisaryczny. Według „Gazety Wyborczej” taka opinia może wpłynąć na decyzję sądu o ewentualnym unieważnieniu uchwały o sprzedaży akcji PTU nowym inwestorom. Wówczas jednak pojawi się konieczność ponownego dokapitalizowania spółki.
Dyrektor Zofia Duran z FSO deklaruje, że jeśli sąd wyda korzystny dla jej firmy wyrok, to jest ona gotowa podnieść kapitał PTU. FSO nie wyklucza też rozmów o stworzeniu nowego konsorcjum z tymi akcjonariuszami PTU, którzy wnieśli do spółki „zdrowy kapitał” o wartości niebudzącej wątpliwości. Takich wątpliwości nie było np. w przypadku spółek Ciech.
Sprawy na razie nie komentuje PTU. rzecznik PTU Marek Maciaś powiedział GW”, że firma dotąd nie została oficjalnie powiadomiona o takiej opinii biegłego ani o terminie rozprawy.
(źródło: „Gazeta Wyborcza” z 17.10.08, autor artykułu: Andrzej Kublik)