Jak informuje „Gazeta Prawna”, po trzech miesiącach od wejścia w życie przepisów dających prawo do uzyskania zadośćuczynienia z powodu krzywdy i cierpienia po śmierci osoby bliskiej w nieszczęśliwych wypadku zgłaszane są już pierwsze roszczenia uprawnionych.
Agnieszka Rosa z biura prasowego PZU SA mówi, że do ubezpieczyciela trafiły już zgłoszenia kilku takich szkód z całej Polski. Dodaje, że postępowania wyjaśniające, które muszą dotyczyć także ustalenia odpowiedzialności cywilnej sprawcy szkody, są na początkowym etapie i nie było jeszcze wypłat, także wypłat kwot bezspornych.
Bartłomiej Krupa z kancelarii odszkodowawczej Votum mówi, że przeciętny okres likwidacji szkody przez ubezpieczycieli przekracza ustawowe limity 30 i 90 dni więc w zgłoszonych przez jego firmę sprawach oczekuje ona jeszcze na decyzje.rnrnPierwszych wypłat dla najbliższej rodziny zmarłych, co do uprawnień których nie ma wątpliwości Krupa spodziewa się dopiero w najbliższych miesiącach. Z kolei w przypadku dalszej rodziny, oczekuje raczej odmów wypłat.
„Gazeta Prawna” podkreśla, że droga sądowa w obu przypadkach będzie nieunikniona. Powód? Proponowane wypłaty nie będą zbyt wysokie.rnrnDominika Janek, z kancelarii odszkodowawczej Adiutor Centrum mówi, że wszyscy, z którymi jej firma ma kontakt w działach prawnych towarzystw ubezpieczeniowych twierdzą, że czekają na linię orzeczniczą w sądach.
Gazeta pisze, że mimo tego w prowadzonych przez Adiutor Centrum przypadkach pojawiły się pierwsze wypłaty. „GP” zwraca uwagę na ciekawą praktykę łączenia wypłat zadośćuczynienia z odszkodowaniem. W tych przypadkach łączne wypłaty oscylują między 50 tys. zł a 150 tys. zł, przy czym kwota jest uzależniona od więzi łączących poszkodowanego ze zmarłym oraz poziomu rzeczywistych strat majątkowych. Ponieważ poszkodowani i ich pełnomocnicy uznają je za zbyt niskie, o nie przyznaną kwotę zadośćuczynienia kierowane są sprawy do sądu. Gazeta podkreśla, że oba świadczenia powinny być traktowane odrębnie i są od siebie niezależne.
Paweł Sukiennik z firmy Adversum jest zdania, że trudno uchwycić teraz kierunek w jakim pójdzie orzecznictwo.
„Gazeta Prawna” pisze, że niechęć towarzystw do wypłat zbyt wysokich kwot jest zrozumiała. Istnieje bowiem ryzyko, że kwoty te mogłyby być pewnym wyznacznikiem dla sądów, które będą takie sprawy rozstrzygać. W grę wchodzą niebagatelne pieniądze. Przedstawiciele kancelarii z którymi rozmawiała gazeta żądają w imieniu swoich klientów wypłat od 50 tys. zł do 300 tys. zł. „GP” zwraca uwagę, że jeśli te wartości przemnożyć przez około 5 tys. przypadków rocznie, które stanowią podstawę do wypłat zadośćuczynień i przyjąć bardzo konserwatywnie, że tylko dwie osoby będą uprawnione do ich odebrania, to może to kosztować rynek od 500 mln zł do nawet 3 mld zł. W takiej sytuacji nie dziwią napływające z towarzystw sygnały o konieczności podwyższenia cen za OC komunikacyjne.
Ubezpieczyciele traktują wejście w życie przepisów o zadośćuczynieniu jako jedno z uzasadnień takiej decyzji. Zdaniem „Gazety Prawnej”, w przypadku realizacji scenariusza mówiącego o najwyższych wypłatach oznaczałoby to znaczny wzrost wypłat z OC komunikacyjnego. Gazeta przypomina, że w całym 2007 r. z tego tytułu wypłacono 3,7 mld zł odszkodowań. Wypłaty z pozostałych ubezpieczeń odpowiedzialności cywilnej, wyniosły w tym czasie niecałe 300 mln zł.
„GP” zwraca uwagę, że w krajach UE, gdzie taka instytucja funkcjonuje wypłaty są zbliżone raczej do niższego poziomu zgłaszanych w Polsce roszczeń. Jako przykład podaje Wielką Brytanię, gdzie partner życiowy może otrzymać zadośćuczynienie rzędu 10 tys. funtów, czyli około 45 tys. zł. W Czechach takiej wypłaty dla najbliższych wynoszą około 10 tys. euro, czyli teraz około 35 tys. zł. Gazeta wskazuje, że jeśli polskie sądy będą brały pod uwagę unijne rozstrzygnięcia, w praktyce wypłaty będą niższe od żądanych.
(źródło: „Gazeta Prawna” z 4.11.08, autor artykułu: Marcin Jaworski)
www.gu.com.pl