Aż 14 proc. polskich kierowców przyznaje, że zdarza im się wsiąść za kierownicę po spożyciu alkoholu – informuje, powołując się na badanie przeprowadzone przez PZU, „Gazeta Prawna”. Gazeta wyliczyła, że jeśli przyjąć, iż w naszym kraju jeździ około 14 mln samochodów i jest co najmniej tylu kierujących, to okaże się, że przynajmniej 1,9 mln kierowców siada za kierownicę w stanie nietrzeźwym.

Zaledwie nieco ponad 5 proc. z pijanych kierowców zostaje zatrzymanych przez policję. „GP” przytacza dane z policyjnych statystyk, z których wynika, że w 2007 roku zatrzymano ogółem prawie 160 tys. kierujących pojazdami pod wpływem alkoholu. Z tej grupy nieco ponad 55 proc. stanowili kierujący pojazdami mechanicznymi, pozostali zaś to przeważnie rowerzyści.

„Gazeta Prawna” zaznacza, że tegoroczne dane za 11 miesięcy nie są lepsze. Na ich podstawie gazeta szacuje, że w tym roku ok. 170 tys. nietrzeźwych kierujących zostanie zatrzymanych przez policję. Ciekawostką jest fakt, że liczba pijanych kierowców jest jedyną kategorią bezpieczeństwa w ruchu drogowym, której wskaźniki pogorszyły się w porównaniu z ubiegłym rokiem. Zmniejszeniu uległa np. liczba wypadków, zabitych i rannych. Gazeta podsumowuje, że nietrzeźwi kierujący odpowiadają za ponad 13 proc. wypadków, z czego za około 14 proc. zabitych i 13 proc. rannych.

„GP” podkreśla, że oprócz kary więzienia, odebrania prawa jazdy czy mandatu, nietrzeźwy kierowca musi się liczyć nawet z tym, że do końca życia będzie ponosić koszty związane z rekompensatami dla poszkodowanych w wypadku. W przypadku, gdy pijany prowadzący auto spowoduje wypadek, wówczas wystawiający jego polisę OC komunikacyjnej ubezpieczyciel pokryje całość szkód poniesionych przez poszkodowanego. Jednak, jak zaznacza gazeta, zgodnie z ustawą o ubezpieczeniach obowiązkowych, zakładowi ubezpieczeń przysługuje prawo dochodzenia (w ramach tzw. regresu) od kierującego zwrotu wypłaconego z tytułu ubezpieczenia OC komunikacyjnego odszkodowania, w przypadku, gdy kierujący wyrządził szkodę w stanie po spożyciu alkoholu albo pod wpływem środków odurzających, substancji psychotropowych lub środków zastępczych w rozumieniu przepisów o przeciwdziałaniu narkomanii.

Gazeta zwraca uwagę, że jest to najważniejsza przyczyna postępowań regresowych. Udział regresów od pijanych kierujących w przypadku lidera działu II, PZU SA, sięga 60 proc. ogólnej liczby postępowań regresowych i niemal 74 proc. ich wartości.

Tomasz Gręda z Departamentu Rozliczeń i Windykacji Należności w TUiR Warta mówi, że z 3,3 tys. spraw regresowych skierowanych do osób fizycznych, jakie zostały przekazane w 2008 roku do jego wydziału windykacji, aż 2,2 tys., czyli około 70 proc., spraw dotyczyło prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu. Gręda dodaje jednak, że skuteczność regresów do osób fizycznych wynosi około 20 proc. „GP” podkreśla, że nie jest to jednak efekt pobłażania ze strony towarzystw.

Elżbieta Wanat-Połeć, prezes Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego mówi, że w przypadku pijanych kierowców Fundusz stosuje bardziej zaostrzone procedury przy egzekwowaniu roszczenia. Prezes wyjaśnia, że sprawa jest szybciej kierowana do sądu celem zabezpieczenia możliwości dochodzenia roszczenia (UFG prowadzi postępowania regresowe wobec kierowców, którzy nie mieli polisy OC i do tego byli pijani).

„Gazeta Prawna” zaznacza jednak, że bardzo trudno ściągnąć pieniądze od sprawców wypadków. Powód? Są to bardzo często ogromne kwoty. Gazeta zastrzega, że wprawdzie według danych PZU SA przeciętna wartość regresu skierowanego do pijanego kierowcy to około 6,35 tys. zł, ponieważ ubezpieczyciel najczęściej pokrywa szkody polegające na uszkodzeniu auta. Sytuacja zmienia się diametralnie, jeśli w wypadku poszkodowani zostali ludzie, gdyż wówczas do ewentualnych kosztów leczenia, wypłat zadośćuczynienia za ból i cierpienie związane z ranami, dochodzą również koszty dożywotnich rent, które są płacone, jeśli poszkodowany jest niezdolny do pracy.

„GP” przytacza przykład: jeśli poszkodowany wymaga opieki i rehabilitacji, wtedy ubezpieczyciel wypłaca mu rentę na pokrycie jej kosztów. Do tego mogą dochodzić renty z tytułu utraconych dochodów czy pogorszenia się sytuacji materialnej poszkodowanego, co daje obecnie wypłaty od 2 tys. do około 5 tys. zł miesięcznie. Gazeta zwraca uwagę, że w takiej sytuacji nie powinny dziwić roszczenia ubezpieczycieli wobec sprawców na poziomie nawet ok. 400 tys. zł.

Gazeta informuje, że w chwili obecnej PZU SA, pod kontrolą którego znajduje się ok. 50 proc. rynku, żąda od pijanych sprawców wypadków zwrotu około 186 mln zł wypłaconych odszkodowań. Zdaniem „GP” można szacować, że w skali rynku suma ta przekroczy pułap 370 mln zł, i co więcej, kwoty, zarówno liczone ogółem, jak i w poszczególnych przypadkach, będą rosły. Powód? W sierpniu tego roku weszła w życie nowelizacja kodeksu cywilnego, na podstawie której rodziny zmarłych w wypadkach mogą domagać się zadośćuczynień za śmierć osoby bliskiej.

Ich wysokość nie jest jeszcze znana. Eksperci szacują kwoty zadośćuczynień w przedziale od 50 tys. do nawet 200-300 tys. zł. Będzie to dodatkowe roszczenie obok rent, jeśli np. zmarły osierocił małe dzieci, a przynosił większość dochodów do domowego budżetu. Takimi kosztami będzie obciążony pijany sprawca wypadku.

(źródło: „Gazeta Prawna z 17.12.08, autor artykułu: Marcin Jaworski)

www.gu.com.pl

 

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *