czwartek, 12 kwiecień 2007
Statystyki Komisji Nadzoru Finansowego pozwalają zauważyć, że w 2006 r. użytkownicy pojazdów płacili mniej za ubezpieczenia komunikacyjne. OC komunikacyjne potaniało przez rok o prawie 4 proc. i kosztowało średnio 381 zł. Także cena dobrowolnego AC spadła o 3 proc. i wyniosła średnio 1076 zł. Zdaniem przedstawicieli towarzystw ubezpieczeniowych pierwszy od pięciu lat spadek cen OC i drugi rok z rzędu taniejące AC to efekt wzrastającej konkurencji.
Ostatnio największe firmy ubezpieczeniowe na świecie francuska AXA czy niemiecki Allianz zaczęły wykorzystywać internet jako wygodny dla klientów kanał sprzedaży. Nie szczędzą one pieniędzy na reklamę. MBank otworzył z kolei supermarket ubezpieczeniowy, w którym oferuje w umowy ubezpieczenia kilku towarzystw. Polisy w internecie są teoretycznie tańsze, bo firmy mogą zaoszczędzić m.in. na wynagrodzeniu pośredników. Jednak weterani rynku ubezpieczeniowego, z największym na rynku PZU na czele, nie oddają pola i też dostosowują ceny do nowych realiów rynkowych.
Niższe ceny cieszą użytkowników pojazdów, niestety, do czasu pierwszej stłuczki. Wówczas zaczyna się gehenna przy próbach wyegzekwowania wysokiego odszkodowania (zwłaszcza przy polisach AC). Dopiero wówczas kierowcy z niemiłym zaskoczeniem konstatują, że towarzystwa ceny obniżyły, ale przy okazji przerzuciły część ponoszonego ryzyka na klientów. Skutkuje to niższym odszkodowaniem, bądź nawet odmową jego wypłacenia. Chodzi np. o udział własny. Także może się m.in. okazać, że odszkodowanie będzie wypłacane według cen części pomniejszonych o ich zużycie (tzw. amortyzację), towarzystwo z automatu pomniejszy sumę ubezpieczeniową (wartość ubezpieczenia) o wypłacone odszkodowanie, a nawet, że wykupione AC nie pokrywa straty w przypadku kradzieży auta.
Triki stosowane przez zakłady ubezpieczeniowe nie są nowością dla Rzecznika Ubezpieczonych, Ostatnio urząd jest zasypywany skargami składanymi przez rozżalonych kierowców. Rzecznik wyłapuje podejrzane zapisy i prosi zakłady o ich zmianę bądź zawiadamia Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Nie składa jednak całej odpowiedzialności na towarzystwa.
Według Krystyny Krawczyk, dyrektor biura Rzecznika Ubezpieczonych ostateczna decyzja zawsze należy do klienta, który powinien mieć pełną świadomość, na co się godzi, zawierając umowę. Jest duży wybór polis i można wybrać różne opcje i warunki, które znacząco zmniejszają cenę polisy, ale kosztem węższego zakresu ochrony ubezpieczeniowej. Przy tańszych ubezpieczeniach może się okazać, że zdarzenie, które miało miejsce, nie wchodzi w zakres ochrony. rnPodobne zdanie ma dyrektor Polskiej Izby Ubezpieczeń Andrzej Maciążek. Zwraca uwagę na fakt, iż zakłady oferują coraz szerszą gamę ubezpieczeń. Starają się przygotować jak najbardziej precyzyjną ofertę dla różnego rodzaju potrzeb klienta. Zdarza się, że przy niskiej świadomości ubezpieczeniowej (np. braku rozróżnienia pojęć ubezpieczeniowych) klient zawiera umowę nieodpowiednią do oczekiwań i przy wystąpienia zdarzenia nieobjętego umową oczekuje nienależnego odszkodowania.
Rzecznik Ubezpieczonych apeluje do kierowców, aby za każdym razem uważnie czytali i analizowali treść umów. Krystyna Krawczyk tłumaczy, że nie są one pisane w języku potocznym, dlatego nie jest wstydem zadawać pytania i radzić się pośredników czy pracowników zakładów ubezpieczeń. Ich obowiązkiem jest dodatkowo dostarczenie nam wzorca umownego – Ogólnych Warunków Ubezpieczenia (tzw. OWU). Jak wynika z napływających do Rzecznika Ubezpieczonych skarg, czasami o tym obowiązku się zapomina
Nasilająca się konkurencja nie odbija się na razie na kondycji finansowej ubezpieczycieli sprzedających polisy komunikacyjne. W ubiegłym roku ich wynik techniczny, czyli składki pomniejszone o odszkodowania i koszty działalności, był prawie trzykrotnie wyższy niż rok wcześniej.
Reprezentująca branżę PIU, uważa jednak, że nie należy się spieszyć z fanfarami ogłaszającymi triumf. Jak podkreśla Maciążek, komunikacyjne OC są najtrudniejszymi ubezpieczeniami w ogóle i to zarówno w Polsce, jak i innych krajach Unii. A trzeba pamiętać, że w ostatnich ośmiu latach towarzystwa na sprzedaży polis obowiązkowego OC – najmniej zyskownego produktu ubezpieczeniowego – straciły łącznie aż pół miliarda złotych. Teraz dopiero powoli odrabiają straty.
PIU obawia się jednak, że lepsze wyniki obniży szykowana przez ministra zdrowia zmiana przepisów. Mieliby oni oddawać Narodowemu Funduszowi Zdrowia 12 proc. składek z komunikacyjnych polis OC jako rekompensatę za leczenie ofiar wypadków drogowych. Sprawą zajmują się posłowie. Izba grozi, że podwyższone koszty towarzystwa przerzucą na klientów. To może oznaczać, że koniec obniżek cen polis jest bliski.rnrn źródło: „Gazeta Wyborcza” z 12.04.2007 r. „Niższe ceny polis OC i AC, ale też odszkodowania, aut.art. Andrzej Stec )