Aegon zaczął się reklamować. A to oznacza, że powoli kończy się czas polis typu unit-linked, na których swoje modele biznesowe oparło wiele firm doradztwa finansowego. Sam Aegon i niektóre lepiej zarządzane firmy doradztwa finansowego już wykonują odpowiednie posunięcia, by odnaleźć się w nowych realiach. Z mniejszym lub większym sukcesem.

Czym są te polisy? To zapakowane w ubezpieczenie fundusze inwestycyjne doprawione dodatkowymi opłatami za zarządzanie i za przedterminowe wycofanie środków (wysokimi i rozłożonymi na wiele lat – szczególnie w wersji ze składką regularną). Jeszcze kilka lat temu, gdy nie działały fundusze parasolowe tego typu produkty miały istotny walor – pozwalały uniknąć podatku Belki od zysku w przypadku konwersji między funduszami. Dzisiaj ich główną zaletą jest dostarczenie inwestorowi funduszy różnych firm w ramach jednej oferty. Ciekawie też prezentuje się możliwość zapakowania w polisę funduszy zagranicznych (Blackrock, Templeton itp.). Oferowane solo wymagają od inwestorów kwot rzędu kilku tysięcy dolarów i euro, a pod ubezpieczeniem mogą być dostępne ze znacznie niższą składką. Sęk w tym, ze to już nie będzie oferta masowa, a dodatkowo obarczona jest ryzykiem kursowym, które od dłuższego czasu działa na niekorzyść inwestowania w walutach obcych. Fundusze zagraniczne mają też ten feler że pobierają niskie opłaty za zarządzanie i nie mają co odstąpić firmie ubezpieczeniowej. Tymczasem polskie fundusze akcji oddają całkiem sporo – ubezpieczyciel jest w tym przypadku dystrybutorem jak każdy inny, często bardzo skutecznym.

Do niedawna Aegon – lider w tym segmencie – nie musiał się reklamować. Prowizje jakie płaci pośrednikom finansowym są na tyle wysokie, że oferta sprzedawała się sama. Reklama byłaby zbędnym kosztem. Tymczasem konkurencja na rynku produktów finansowych wzrosła (fundusze parasolowe, lokaty strukturyzowane). Do tego jeszcze giełda się popsuła. W efekcie trudniej sprzedać produkt typu „fundusze pod polisą”. Co gorsza, okazuje się, że inwestorzy owszem, mają długoterminowe spojrzenie na swoje portfele ale tylko wówczas, gdy na akcjach zarabia się kilkadziesiąt procent rocznie. W czasach takich jak teraz wracają potulnie na 6-procentową lokatę w PKO BP. Inna sprawa, że w sytuacji gdy stopy zwrotu są niskie zaczynają być widoczne koszty opakowania w polisę. Dodatkowa opłata za zarządzanie, która rocznie wynosi przynajmniej 2 proc. (w różnego rodzaju portfelach modelowych może przekraczać 4 proc.) znacząco obniża rentowność inwestycji – szczególnie jeśli portfel składa się z funduszy bezpiecznych. Przy mocnym wietrze dodatkowy ładunek na jachcie nie ciąży, przy słabszym: owszem.

I dlatego Aegon zaczął się reklamować. Co prawda w dość nietypowy sposób – reklamuje się udając, że nie się nie reklamuje. Mimo tej hipokryzji w przekazie sprawa jest ewidentna: firma która dotąd nie musiała wydawać pieniędzy na promocję teraz musi (choć w kampanii reklamowej lansuje przekaz że nadal nie musi).

Z drugiej strony Aegon wchodzi też na rynek produktów strukturyzowanych – chwała mu za to, bo konkurencja (Skandia, Axa) pod tym względem została z tyłu. Niestety na razie Aegon radzi sobie średnio.rnrn rnrnAktualnie w jego ofercie można znaleźć 5-letni produkt oparty o koszyk 18 spółek działających w sektorze energii odnawialnej. Sposób wyliczenia zysku jest dosyć złożony. W skrócie: maksymalnie można na tym zarobić między 10,5 a 12 proc. rocznie. I wszystko byłoby dobrze, gdyby praktycznie identycznej oferty nie wprowadził w tym samym czasie Fortis (w formie funduszu luksemburskiego). Koszyk spółek bardzo podobny (różni się dwoma elementami). W Fortisie jednak mamy do czynienia z lokatą 4-letnią i maksymalnym kuponem rocznym w wysokości 15 proc.

Zasada jest taka, że im dłuższa struktura tym lepsze parametry – opcja jest co prawda nieco droższa ale można jej kupić więcej. Tymczasem tutaj widzimy, że krótszy produkt jest ewidentnie lepszy od dłuższego. Co więcej, Fortis gwarantuje z góry określony maksymalny kupon – nie ustala widełek. To praktyka rzadko spotykana na rynku – oznacza, że dystrybutor nie określa z góry swojej marży. Wynika to stąd, że w momencie uruchomienia subskrypcji nie wiadomo za ile dokładnie będzie kupiona opcja w momencie uruchomienia produktu. I to ryzyko instytucje finansowe przerzucają na klientów ustalając np. partycypację w widełkach od..do.. Nie jest to nic zdrożnego ale w przypadku niektórych strategii inwestycyjnych zmienność cen opcji jest na tyle niewielka, że można zaryzykować ustalenia stałych parametrów oferty. Różnice w parametrach między Aegonem a Fortisem wynikają praktycznie wyłącznie z wysokości prowizji wbudowanych w oba produkty. W Fortisie opłaty wyniosą mniej więcej 1 proc. w skali roku. W Aegonie muszą być sporo wyższe. I częściowo jest to wymuszone przez dystrybutorów, którzy muszą przecież zarobić prowizje porównywalne.

Czego można życzyć Aegonowi? Dobrych produktów, które będzie mógł otwarcie reklamować.

Maciej Kossowski

Tekst pochodzi z blog.pb.pl/Kossowski oraz www.wealth.pl

 

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *