Od mniej więcej sześciu lat sektor małych i średnich przedsiębiorstw przyciąga szczególną uwagę towarzystw ubezpieczeniowych. Wiedząc o profitach, jakie może uzyskać ubezpieczyciel z tej grupy klientów, to zainteresowanie nie budzi żadnego zdziwienia, podobnie jak specjalnie przygotowane dla tego segmentu oferty. Stały się one standardem w propozycji produktowej towarzystw. W przypadku PZU SA mamy do czynienia nawet z segmentacją branżową – specjalne pakiety dla aptek, hoteli, itp.
Konkurencyjna Warta swoją ofertę konstruuje trochę inaczej. Ewa Kosut z Departamentu Zarządzania Produktami Ubezpieczeń Korporacyjnych Warty mówi, że tworzenie specjalnych pakietów branżowych nie ma sensu, o ile produkt jest elastyczny i obejmuje różnorodne ryzyka dopasowane do potrzeb klienta. Kosut dodaje, że pakiet Warty dla MSP obejmuje taką liczbę ryzyk, że dla każdej branży można przygotować indywidualnie dopasowaną umowę.
Pomiędzy ubezpieczycielami trwa swoisty wyścig, kto przygotuje atrakcyjniejszą ofertę dla małych i średnich przedsiębiorstw. Trudno się dziwić: wart 1,5 mld złotych rozwojowy segment kusi. Gdyby udało się objąć ochroną ubezpieczeniową wszystkie firmy z tego segmentu, składka z niego pozyskiwana mogłaby wzrosnąć o 0,5 – 1 mld złotych.
Kwota miliarda złotych przemawia do wyobraźni ubezpieczycieli, stąd ich mobilizacja. Jednak nie będzie łatwo zgarnąć całą pulę. Adam Ambrozik, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich mówi, że spora część powstających w Polsce firm upada w pierwszym okresie działalności. Ambrozik dodaje że szczególnie źle jest pod tym względem w mikrofilmach zatrudniających do dziewięciu osób. Połowa z nich upada przed drugim rokiem działalności. A przecież nad kupnem polisy firmy w Polsce zastanawiają się dopiero wtedy, gdy staną na nogi.
Nie zmienia to faktu, że ubezpieczyciele mają spore pole do popisu. W sektorze „misiów” co czwarte przedsiębiorstwo nie ma wykupionej żadnej polisy majątkowej, a 30 procent najmniejszych firm pozbawionych jest jakiejkolwiek ochrony ubezpieczeniowej. Jeśli chodzi o poziom niedoubezpieczenia wszystkich firm, to ten odsetek wynosi 40 proc., co oznacza, że ochroną ubezpieczeniową jest objęte jedynie 60 proc. majątku. Zatem polskie firmy z sektora MSP balansują na krawędzi ryzyka.
Według Adama Ambrozika towarzystwa mają niewielkie pole manewru, jeśli chodzi o zmianę sposobu myślenia. Twierdzi, że małe przedsiębiorstwa koncentrują się głównie na przetrwaniu a polisa zawsze jest dodatkowym kosztem.
Nie dziwi to pamiętając o wszechobecnym minimalizmie ubezpieczeniowym w polskim biznesie. Według badań firmy Qualifact, przeprowadzonych w tym roku dla sektora MSP, jeśli firmy decydują się na jakąkolwiek polisę to zazwyczaj jest to obowiązkowe OC komunikacyjne. Ubezpieczenie mienia od kradzieży lub ognia kupuje co drugi przedsiębiorca, a dobrowolne autocasco – co piąty. Z tego powodu nie dziwi nikogo, że wypadamy słabo w porównaniu z innymi krajami. W Europie Zachodniej polisa jest naturalnym elementem działalności przedsiębiorstwa. Jednak zdaniem przedstawicieli towarzystw obraz nie jest tak czarny. Sektor MSP należy do najdynamiczniej rozwijających się w Polsce segmentów. Wzrost pozyskiwanej z niego składki wynosi nawet 20 proc. w skali roku. Ewa Kosut zaznacza, że oczywiście nie jest tak, że miliard złotych zostanie pozyskany z sektora MSP w ciągu roku czy dwóch lat. Zastrzega jednak, że jeśli tempo rozwoju gospodarczego będzie się utrzymywać na dotychczasowym poziomie lub rosnąć, to coraz więcej firm będzie się ubezpieczać – jest zatem o co walczyć.
Największy polski ubezpieczyciel PZU SA zapowiada, że chce w najbliższym czasie uzyskać poziom 50 proc. udziału w rynku MSP i pozyskiwać z niego 1 mld składki roczne. Jednak konkurencja nie ma zamiaru się poddawać. Dzięki wprowadzeniu przez Wartę nowej oferty dla „misiów” towarzystwo zwiększyło w pierwszym półroczu br. liczbę tego typu klientów o 17 proc.rnJednak nie tylko perspektywa zwiększenia przypisu składki skłania towarzystwa do walki o ten sektor. Drugim nie mniej istotnym powodem jest dbałość o stabilność własnego portfela.
Co prawda największe przychody zyskuje się z umów ubezpieczenia klientów strategicznych jednak nikt nie chce opierać swojego portfela jedynie na klientach korporacyjnych. Ewa Kosut uważa, że wielkie firmy tworzą portfel podatny na wstrząsy. Strat jednego dużego klienta może mieć wyraźny wpływ na cały portfel. Natomiast portfel MSP jest znacznie stabilniejszy.
Ubezpieczyciele przyznają, że raz ubezpieczony „miś” daje pieniądze z polisy rzez długie lata. Beata Pogorzelska, dyrektor Biura Ubezpieczeń Małych i Średnich Przedsiębiorstw w Ergo Hestia twierdzi, że przedsiębiorcy charakteryzują się dużym stopniem lojalności wobec raz wybranego towarzystwa. Firmy rzadko zmieniają ubezpieczycieli, a co więcej, chętnie lokują wszystkie swoje ubezpieczenia w jednym towarzystwie.
( źródło: „WSJ Polska”, inf. własne )