Ujawniona w środę w Sejmie przez ministra skarbu Aleksandra Grada wysokość odszkodowania, jakiego żąda od Polski Eureko (mniejszościowego udziałowca PZU SA), wywołała burzę wśród polityków. wicepremier Grzegorz Schetyna stwierdził wczoraj w radiowych "Sygnałach dnia", że są to ogromne pieniądze i nie wyobraża sobie, żeby budżet państwa był w stanie zapłacić tak ogromną sumę. Wicepremier i szef MSWiA całą winą za obecny stan rzeczy obarczył poprzedni rząd. Schetyna podkreślił, że doszło do ogromnych zaniedbań, do wojny, którą podjęli przedstawiciele poprzedniej koalicji, politycy PiS. Zapowiedział, że obecny rząd zrobi wszystko, żeby zawrzeć porozumienie z Eureko.
Minister skarbu Aleksander Grad stwierdził, że Trybunał Arbitrażowy ustali wysokość odszkodowania za mniej więcej 17 miesięcy. Szef resortu skarbu będzie dążył do tego, by sąd zatwierdził ugodę z Holendrami do końca roku, a najpóźniej na przełomie 2008 i 2009 r. tak, by można było jeszcze wycofać sprawę z Trybunału.
Według nieoficjalnych informacji, do których dotarła „Gazeta Wyborcza”, polski rząd będzie dążył do tego, by Polska musiała zwrócić Eureko najwyżej koszty postępowania arbitrażowego. Gazeta nie wyklucza, że jeśli holenderski holding odstąpi od odszkodowania, w zamian uzyska wprowadzenie największego polskiego ubezpieczyciela na giełdę i możliwość zakupu pakietu 21 proc. akcji obiecane mu w aneksie do umowy prywatyzacyjnej z 2001 r. rnrnPrzy obliczaniu wysokości odszkodowania, właśnie ten wariant został wzięty pod uwagę przez zagranicznego inwestora PZU SA. Według wyceny Eureko, po debiucie giełdowym Grupy PZU jej wartość wyniosłaby 70,2 mld zł. Po odjęciu ok. 33 proc. akcji należących dziś do Eureko i pieniędzy na kolejny pakiet obiecany w aneksie do umowy prywatyzacyjnej i dodaniu dywidendy Eureko uzyskało kwotę 35,6 mld zł.
Według polityków PiS podjęcie rozmów z Eureko przez obecny rząd jest "całkowitą kapitulacją". Poseł tej partii Marek Suski stwierdził, że minister skarbu zamiast bronić interesu narodowego, wywiesił białą flagę .
Zdaniem poprzedniej partii rządzącej obecna ekipa powinna realizować scenariusz przygotowany przez poprzedniego ministra skarbu: ignorować orzeczenie Trybunału Arbitrażowego, który przed niemal trzema laty nakazał Polsce dokończenie prywatyzacji PZU SA i wytoczyć Eureko sprawę przed polskim sądem. 25 października ubiegłego roku ówczesny minister skarbu Wojciech Jasiński odstąpił od umowy prywatyzacyjnej, ale nie wystąpił do sądu o unieważnienie prywatyzacji.
Jednak prezes doradzającej skarbowi państwa w sporach prawnych, Prokuratorii Generalnej, Marcin Dziurda mówi, że Polska, nie może zignorować wyroku arbitrażu.
Dodaje, że polski sąd musiałby jeszcze opatrzyć klauzulą wykonalności orzeczenie trybunału arbitrażowego o wypłacie odszkodowania. Dziurda mówi (prezes nie chce odnosić się konkretnie do sprawy Eureko), że czym innym jednak jest wykonanie wyroku Trybunału poza granicami Polski. Gdyby sąd któregoś z państw stwierdził wykonalność orzeczenia, firma mogłaby zająć majątek państwa polskiego poza granicami, np. budynki ambasad czy inne aktywa.
A takie sytuacje zdarzają się. Przykładowo: przed tygodniem na żądanie szwajcarskiej firmy Noga, która od lat ściga Rosję za długi z początku lat 90., zablokowano we Francji konta rosyjskich państwowych firm. W 1997 r. roszczenia Nogi na 63 mln dol. potwierdził Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy w Sztokholmie.
W podobnej sytuacji są Czechy. Czeski minister finansów Jirzi Rusnok szuka ugody z japońską firmą Nomura, która od lat domaga się od państwa czeskiego odszkodowania za inwestycję w Banku Inwestycyjno-Pocztowym IPB. Nomura złożyła wniosek o naruszenie umowy o ochronie inwestycji, zarzucając państwu czeskiemu brak pomocy w uratowaniu IPB, w którym Japończycy mieli 46 proc. akcji. W czerwcu 2000 r. bank znalazł się w zarządzie komisarycznym, a następnie został sprzedany państwowemu Czechosłowackiemu Bankowi Handlowemu. A to nie są jedyne doświadczenia Czechów z niekorzystnymi wyrokami arbitrażu. Nasi południowi sąsiedzi w 2007 roku przegrali sprawę z amerykańską spółką CME multimilionera Ronalda S. Laudera, który domagał się odszkodowania za odsunięcie go od zysków z TV Nova, najpopularniejszej stacji komercyjnej. Sąd arbitrażowy ma teraz ustalić wysokość odszkodowania, CME domaga się ponad 600 mln dol.rnrnSytuację dla „Gazety Wyborczej” skomentowali byli ministrowie skarbu:
• Emil Wąsacz, który w 1999 r. podpisał umowę prywatyzacyjną PZU SA (prokurator postawił mu zarzut niedopełnienia obowiązków w związku z tą sprawą powiedział, że szacunki Holendrów są zawyżone. Jeśli można mówić o jakimkolwiek odszkodowaniu, to tylko o utraconych dywidendach, a są to o wiele mniejsze kwoty.
• Andrzej Chronowski, b. minister skarbu w rządzie Jerzego Buzka, który chciał unieważnić prywatyzację PZU SA, uznając Eureko za niewygodne.) powiedział, że suma żądana przez Holendrów jest wzięta z sufitu. Jego zdaniem Eureko nie będzie w stanie dowieść, że tyle wyniosły ich straty. Chronowski przypomina, że inwestor niemal co roku z wyjątkiem 2007 r. otrzymywał dywidendę. Wartość PZU SA znacząco wzrosła w tych latach, tym samym rosła wartość posiadanego przez Eureko pakietu akcji. Uważa, że nie może być mowy o żadnych stratach. Zapytany, czy Polska ma zignorować werdykt Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego, Chronowski stwierdził, że to niemożliwe. Według niego trzeba było złożyć w polskim sądzie wniosek o unieważnienie umowy prywatyzacyjnej. Dodał, że nie rozumie, dlaczego PiS tego nie zrobił przed dwa lata i przypomniał, że gdy był ministrem skarbu, złożył taki wniosek, ale jego następczyni wycofała go. Były minister jest przekonany, że byłby on skuteczny i, co więcej, przed sądem można było nawet dowieść, że to skarb państwa poniósł straty z winy Eureko.
• Aldona Kamela-Sowińska, która podpisała aneks do umowy prywatyzacyjnej PZU SA, gwarantując wprowadzenie spółki na giełdę w 2001 r. i dodatkowy pakiet 21 proc. akcji dla Eureko.) nie chce wypowiadać się na temat sprawy.
• Wiesław Kaczmarek, b. minister skarbu w rządzie Leszka Millera, który uznał, że państwo nie powinno oddawać PZU SA tak słabemu inwestorowi jak Eureko) stwierdził, że w sprawie PZU SA zostały popełnione wszystkie możliwe błędy, które zmobilizowały Eureko do tak ostrej gry. Jego zdaniem skala roszczeń jest absurdalna. Straty Eureko trudno oszacować, bo trzeba by oprzeć się na spekulacjach, jak wielki sukces PZU SA mogłoby odnieść, gdyby jego większościowym właścicielem byłoby Eureko. Kaczmarek dodaje, że suma 35,6 mld zł była szacowana w oparciu o giełdę, ale jeszcze przed ostatnią paniką, w wyniku której akcje spółek znacząco spadły. Były minister przyznaje, że choć jak mówi nie jest to inwestor jego marzeń i był przeciwny oddaniu mu kontroli nad PZU SA, nie zmienia to postaci rzeczy, że pozycja prawna Eureko jest dziś bardzo silna. Zdaniem Kaczmarka, nie ma takiej możliwości, by Polska, członek Unii Europejskiej, zignorowała werdykt międzynarodowego trybunału – jak radzi PiS.
• Jacek Socha, b. minister skarbu w rządzie Marka Belki, który przygotował w 2004 r. propozycję ugody z Eureko, która miała zakończyć spór, mówi, że Holendrzy mogliby dokupić tylko 10 proc. akcji, a wiele decyzji kluczowych dla spółki musieliby uzgadniać ze skarbem państwa. Jednak Sejm nie przyjął propozycji ugody.)
• Wojciech Jasiński, b. minister skarbu w rządzie PiS, który odstąpił od umowy prywatyzacyjnej PZU SA, a PO i PSL radził, żeby skierowały do sądu wniosek o unieważnienie prywatyzacji.) twierdzi, że odszkodowanie, którego domaga się Eureko, jest śmiechu warte. Zdaniem Jasińskiego minister skarbu nie powinien uznać wyroku Trybunału Arbitrażowego, gdyż umowa prywatyzacyjna PZU SA jasno określa, że to polskie sądy, a nie Trybunał, mają rozstrzygać konflikty między akcjonariuszami spółki. Były szef resortu skarbu twierdzi, że minister Grad powinien spokojnie rozmawiać z Eureko, a nie pokazywać, że chce za darmo oddać im PZU SA.
( źródło: „Gazeta Wyborcza” )