Jak pisze „Rzeczpospolita”, coraz więcej Polaków deklaruje, że płaciłoby składki na dodatkowe dobrowolne ubezpieczenia zdrowotne, gdyby takie wprowadzono. Gazeta przeprowadziła sondaż, z którego wynika, że na taki krok zdecydowałaby się niemal połowa obywateli naszego kraju. Jest to znaczny wzrost, gdyż na takie samo pytanie latem ubiegłego roku twierdząco odpowiadało tylko 15 proc. pytanych w „Diagnozie społecznej 2007”.W opinii ekonomistów i socjologów zmiana nastawienia Polaków jest efektem wystąpienia dwóch czynników. Pierwszy – to fakt, że Polacy i tak płacą za prywatne leczenie. W dodatku z każdym rokiem coraz więcej. „Rzeczpospolita” przypomina, że z „Diagnozy 2007” wynika, że w ciągu kwartału, o jaki pytano respondentów, rodzina wydała na leki ponad 320 zł, a na leczenie ok. 370 zł.

Drugi czynnik to niepokoje i strajki w ochronie zdrowia. Te zjawiska jeszcze bardziej nadwerężają zaufanie Polaków do istniejącego systemu. Jednak Marek Balicki (LiD), były minister zdrowia, ostrzega, by nie traktować ubezpieczeń dobrowolnych jako pustego hasła.

Były minister przestrzega, że ludzie potencjalnie się zgadzają je płacić, choć nie wiedzą, co za nie dostaną. Tę opinię w pewnym sensie potwierdza socjolog prof. Janusz Czapiński. Jego zdaniem ludziom się wydaje, że ubezpieczenie zadziała podobnie jak składka, którą teraz płacą: jedna za siebie i za swoje dzieci. Przy ubezpieczeniach tak nie będzie. Czapiński zwraca uwagę, że jeśli ktoś będzie chciał ubezpieczyć trzy osoby, to będzie musiał zapłacić trzy składki. Koszty dla rodziny będą więc znacznie wyższe.

Badania „Rzeczpospolitej” zdają się potwierdzać słowa profesora. Chętnych na wykupienie dodatkowej składki jest 52 proc. rodzin z trójką i więcej dzieci. Gazeta zwraca uwagę na wynikającą z sondażu prawidłowość: im bardziej liczna rodzina, tym chętniej zdecyduje się na dodatkowe ubezpieczenie. Prof. Czapiński zauważa, że w takich domach prawdopodobieństwo zachorowania czy potrzeby opieki medycznej jest po prostu większe.

„Rzeczpospolita” zwraca uwagę, że w przygotowanym przez Ministerstwo Zdrowia projekcie ustawy o dobrowolnych i dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych brakuje szacunków, ile ma wynosić składka i jakie świadczenia otrzyma obywatel w zamian za jej opłacenie. Ewa Gwiazdowicz, rzecznik minister Ewy Kopacz, tłumaczy, że do uszczegółowienia informacji potrzebne są najpierw dane o tym, za jakie usługi medyczne będziemy płacić w ramach obowiązkowego i powszechnego systemu. Argumentuje, że dopiero później możliwe będzie przeprowadzenie wyliczeń.

W planach ministerstwa jest wprowadzenie dwóch rodzajów dodatkowych ubezpieczeń: komplementarnego i suplementarnego. Pierwsze wiąże się z płaceniem za usługi częściowo refundowane z Narodowego Funduszu Zdrowia, na przykład stomatologiczne. Posiadając zaś dodatkową polisę na ubezpieczenie suplementarne będzie można m.in. być operowanym w wybranym przez siebie terminie i mieć zagwarantowany pokój o wyższym standardzie. Pacjent będzie mógł także wybrać lekarza, który będzie go leczył, dodatkową opiekę pielęgniarską, pokryć koszty świadczeń nie tylko szpitalnych, ale również badań diagnostycznych.

Andrzej Sośnierz (PiS), były szef NFZ, tłumaczy, że najpierw trzeba uporządkować system powszechnych świadczeń. Zdaniem Sośnierza należy skończyć z faryzejską obietnicą, że wszystko się należy za obowiązkową składkę.

( źródło : „Rzeczpospolita” )

www.gu.com.pl

 

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *