Piotr Korobczuk, który zajmuje się dochodzeniem roszczeń odszkodowawczych od firm ubezpieczeniowych, opisuje jakie błędy najczęściej popełniają ubezpieczyciele, w toku postępowania likwidacyjnego.
Pierwszy błąd, to odmawianie przyjęcia dokumentów składanych przez klienta. Dotyczy to najczęściej pełnomocnictw, wniosków o kwoty bezsporne itp. Jest to działanie pozbawione podstaw prawnych. Firma musi przyjąć każdy dokument składany w sprawie (np. prawo do składania wniosków dowodowych art. 217 kpk). Firma może potem co najwyżej na piśmie określić dlaczego nie uznaje np. takiej formy pełnomocnictwa, sposobu jego potwierdzenia. Jeżeli na pełnomocnictwie są znaczki skarbowe to poświadczenie przez inną firmę podpisu ma moc prawną- wniesiona została opłata za wykonaną czynność.
Drugi, to nie informowanie w terminie dni 30 o wątpliwościach w sprawie. Zgodnie z ustawą o ubezpieczeniach obowiązkowych i kodeksem cywilnym art.817 (szkody AC i OC) firma ma obowiązek poinformowania w tym terminie poszkodowanego co dzieje się ze szkodą. Często firmy stosują nadinterpretację: że mają 14 dni na to i do tego po wyjaśnieniu okoliczności. Nie jest to zgodne z przepisami. Celowo ustawodawca ograniczył czas na to wyjaśnianie- tak wyjaśnianie okoliczności w sprawie trwałoby nawet 100 lat (wyrok Sądu Najwyższego z 10.01.2000 III CKN 1105/98 oraz Sądu Apelacyjnego z Poznania 21.04.1993 I AC 93/93).
Po trzecie – przejęcie odpowiedzialności. Ma związek z punktem 2- należy składać wniosek, aby przypomnieć o tym ubezpieczycielowi.
Po czwarte – kwota bezsporna. Musi być wypłacona w terminie dni 30. Kwotę bezsporną muszą wypłacić w terminie 30 dni od zgłoszenia szkody (na podstawie przepisów cytowanych powyżej)- a jeżeli odszkodowanie nie przysługuje to odbierze ona sobie od osoby która ją bezprawnie pobrała- jako świadczenie nienależne. W praktyce firmy wolą ryzyko odsetek niż wypłacić tę kwotę a potem może odbierać.
Kolejny bład – nie wydawanie protokółów z oględzin. Zgodnie z art. 14 p.5 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych ubezpieczyciel ma obowiązek okazać poszkodowanemu i umożliwić skopiowanie wszystkich dokumentów, z których wynika sposób i wysokość ustalenia odszkodowania. Kalkulacja w systemie AUDATEX określa tylko co jest uszkodzone- nie mówi o wielkości uszkodzeń, ich charakterze. Wydawanie protokółów i dokumentów związane też jest z tzw. prawem do jawności w postępowaniu w sprawach cywilnych (art.9 i 525 kodeksu postępowania cywilnego).
Następnie – odmowa przeglądania akt, nie pozwalanie na zapoznanie się z ekspertyzami zrobionymi na ich zlecenie. Jest to ewidentne ukrywanie dowodów w sprawie. Poszkodowany ma prawo do przeglądania akt sprawy (art. 14 p.5 ww ustawy). Akta sprawy to nie tylko to co przyniósł poszkodowany- to też dokumenty sporządzone na zlecenie ubezpieczyciela. Ich wyjmowanie z akt to próba matactwa w sprawie i ukrywanie dowodów- brak możliwości dochodzenia obiektywnej prawdy. W szkodach AC brak możliwości sprawdzenia wykonania umowy (ja składkę zapłaciłem a oni narzucają mi swoje ustalenia bez możliwości sprawdzenia czy wywiązano się z zasady należytej staranności w sprawie art. 355 kc).
Korzystanie z opinii pod którymi podpisują się osoby z dopiskiem \"biegły sądowy\", to również czesty bład firm ubezpieczeniowych. Nie wolno używać takiego tytułu bez zlecenia sprawy przez sąd. Opinia taka sporządzona jest z wadą prawną. Trzeba pisać zażalenia do zespołów biegłych przy sądach rejonowych. \"Podpieranie się\" takimi tytułami dowodzi, że firmy gotowe są do działań pozaprawnych aby odmówić wypłaty odszkodowania (podst. prawna: wyrok NSA z 20.08.1998 * II SA – 992/98).
Po ósme – wyliczanie szkody całkowitej. Najczęściej nie ma protokółu oględzin, klient nic nie podpisał, nic nie dostał. Pracownicy ubezpieczyciela coś na kartce \"nabazgrali\" a przy wyliczaniu jest bardzo ważne ile i jakie elementy zostały uszkodzone. Nie ma protokółu to nie można zweryfikować co wpisano jako pozostałość a co nie. W szkodzie OC klient zawsze może naprawiać pojazd na rachunki do 80% (lub 70% – w zależności od regionu Polski) wartości pojazdu. Zawsze to wygra się w sądzie. Istnieje zawsze możliwość naprawy zamiast wymiany elementów i to spełnia warunek, że poszkodowany decyduje o sposobie naprawienia szkody. Aby udowodnić swoje racje trzeba zrobić ocenę uszkodzeń np. u niezależnego rzeczoznawcy czy w warsztacie. Jeżeli z wyliczeń i szacunków okaże się, że naprawa jest możliwa w granicach opłacalności np. przy użyciu części używanych lub tzw. Podróbek to jest to podstawa do domagania się kwot wynikających z takiego wyliczenia (art. 363 kc).
Po dziwiąte – analiza PC CRASH. Najczęściej nie ma żadnych dowodów w sprawie w postaci śladów hamowania- zmierzonych i z fotografowanych. Brak jest również podpisanych zeznań uczestników kolizji przepytanych przez wykonującego analizę. Analizy te nie uwzględniają np. wagi pasażera- wpisują \"0\" chociaż w aktach szkody jest, że ktoś jechał bo był świadek- pasażer, czy przyjmują że bagażnik był pusty (wysokość zderzaków itp.). Są to dowody na naginanie faktów do przyjętych teorii. Nie uwzględnia się np. ABS-u i to najczęściej. Tego typu ekspertyzy są łatwe do obalenia. Są to tylko hipotezy.
Inny błąd, to dokumentacja fotograficzna. Zdjęcia robione są słabymi aparatami, z daleka, bez linijki- przymiaru, bez zbliżeń. Brak jest zdjęć dowodzących np. pozostawienia śladów lakieru na drugim pojeździe, resztek lakieru na drzewie itp.
Ostatni z błędów: przesłuchania przez \"detektywów\". Często przedstawiają się jako pracownicy firmy ubezpieczeniowej, chociaż formalnie nimi nie są. Nie mają żadnych upoważnień ani pełnomocnictw. Przesłuchują uczestników kolizji i nie robią protokółu z przesłuchania. To co napiszą często jest przekręcone i zawiera ich \"przemyślenia\" a nie fakty. Nie są to opinie wiarygodne bo niczym nie potwierdzone. Najczęściej nie mają wystarczającej wiedzy technicznej czy motoryzacyjnej z zakresu rokonstrukcji kolizji drogowych, często sugerują uczestnikom zdarzenia sposób np. ustawienia samochodu, nagrywają \"ukrytą kamerą\" przebieg \"przesłuchania\" bez zgody zainteresowanego.
Piotr Korobczuk,